czwartek, 23 lipca 2015

Droga....c.d. III

Wczasy z córką, moim najmłodszym bratem i naszymi rodzicami udały się wspaniale,pomimo zakwaterowania w prymitywnym domku kempingowym.Pogoda była wspaniała, woda w morzu ciepła/ mówią że temperatura wody w Bałtyku spada w miarę starzenia się człowieka, coś w tym jest.../.Nasi rodzice byli wtedy pierwszy i ostatni raz nad morzem. Smażone ryby, frytki, gofry, pączki, dansing ze striptizem/ Ojciec był strasznie zgorszony/, te wspomnienia żyją do dzisiaj.
Oczywiście po powrocie, czekało na mnie wypowiedzenie stanowiska i umowy o pracę. Było mi przykro, mogłem się odwoływać, ale nie chciałem już pracować z tym przełożonym. Ponieważ miałem 3 miesiące wypowiedzenia, więc wynajdowano mi różne zastępcze prace, w końcu zlecono mi inwentaryzacje sprzętu i narzędzi na jednej z budów eksportowych na terenie ówczesnej Czechosłowacji. Prace trwały tydzień, wszystko przebiegło dobrze, ale podczas powrotu, już pod Opolem, zdarzył się wypadek samochodowy, po którym byłem ponad miesiąc na zwolnieniu lekarskim. Wszystkie moje plany uległy zmianie. Miałem skończyć szkolenie, po którym zostałbym dyplomowanym inspektorem Państwowej Inspekcji Pracy, ale kurs rozpoczął się w czasie mojego zwolnienia powypadkowego. Ponadto wypadek w drodze z pracy /bo tak to zakwalifikowano de' fakto/, automatycznie anulował moje wypowiedzenie. Po zakończeniu leczenia, skierowano mnie do pracy na budowę jazu, w charakterze z-cy kierownika budowy.W ramach tego kierownictwa było też zlecenie modernizacji śluz, realizację którego powierzono mnie.Była to praca, która dawała mi dużo satysfakcji, ale ta przygoda z wykonawstwem, zakończyła się po pół roku. Powodem były niesnaski z przedstawicielami Dyrekcji. Od pewnego czasu, prowadzono ze mną rozmowy, na temat ewentualnego przeniesienia się do pracy w nowo organizowanym Biurze Nadzoru Inwestorskiego nad modernizacją rzeki Odry, na stanowisko St. Inspektora Nadzoru z interesującą płacą, więc skorzystałem z propozycji. To rozwiązanie, zadowalało wszystkich. A ja pracowałem, w tym samym terenie, tylko w innym charakterze i z innej pozycji. Oczywiście nadzorowałem teraz pięć budów, więc codziennie przemierzałem  samochodem około 100-150 km, ale praca była ciekawa i uczyłem się nowych technologii. Pracowało mi się dobrze w zgranym zespole, ale życie szykowało mi niespodziankę i nowe wyzwania.