Po ukończeniu studiów, postanowiłem zmienić pracę na lepiej płatną, co nie było wcale takie proste. Co prawda stanowisk pracy było dużo , ale doszedłem do takiego poziomu wynagrodzenia, że trudno było, bez poparcia coś znaleźć. W desperacji, dałem się namówić na wizytę w Komendzie Wojewódzkiej Milicji Obywatelskiej. Rozmowa w wydziale Kadr, trwała ponad 2 godziny i miała charakter przesłuchania. Okazało się , że wiedziano o mnie i mojej rodzinie, więcej niż ja sam.Wypytywano mnie o brata mojej Babci, który był oficerem i po dojściu Piłsudskiego do władzy,popełnił samobójstwo, strzelając sobie w głowę , o mojego Dziadka, który służył w armii gen. Hallera i wiele innych zdarzeń z przeszłości mojej rodziny, o których nic nie wiedziałem. W końcu wręczono mi ankietę personalną/ formatu A-4 i objętości ok.60 stron/, polecono dokładnie wypełnić i przynieść za kilka dni.
Oszołomiony tą rozmową , wsiadłem do pociągu , żeby wrócić do domu. Razem ze mną jechał starszy kolega, który studia skończył rok wcześniej. Zainteresował się tą obszerną broszurą, a kiedy mu powiedziałem co to jest i gdzie byłem na rozmowie, poprosił mnie żebym się wstrzymał z wypełnianiem ankiety i dalszymi rozmowami, przez tydzień, bo on postara się znaleźć mi pracę gdzie indziej.
Postanowiłem poczekać. Za 3 dni zadzwonił do mnie i podał mi adres firmy i nazwisko szefa do którego mam się zgłosić w sprawie pracy. Rozmowa z Dyrektorem była krótka i przyjemna, zaproponował mi stanowisko Gł. Mechanika w przedsiębiorstwie budownictwa hydrotechnicznego, z satysfakcjonującą mnie pensją.I tak ponownie wróciłem nad Odrę.....Pewne trudności związane z rezygnacją z pracy w Milicji, odczuwałem jeszcze przez długie lata...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz