Z upływem czasu, ilość podtrzymywanych przyjaźni lub znajomości zmniejsza się, szczególnie tych, z okresu szkoły średniej, co jest naturalne.Zaawansowany wiek, schorzenia, sytuacja materialna, odległość, to czynniki, które utrudniają wzajemne kontakty. Dlatego tak cenne dla mnie, są wciąż aktywne/ chociaż nieczęste/ kontakty z kolegami z klasy maturalnej. Los rozsiał nas po kraju i Europie, ale odczuwamy potrzebę "pogadania", choćby tylko przez telefon, opowiedzenia o swoich rodzinach, pochwalenia się dziećmi i wnukami, podzielenia się radościami i troskami. Jak to między przyjaciółmi.
Z jednym z kolegów, Januszem, łączyła nas szczególna więź. Poznaliśmy się, podczas egzaminów wstępnych, do szkoły średniej i od tej chwili datowała się nasza przyjaźń. To w jego łóżku, w internacie, podsypiałem rano , kiedy w internacie było przygotowanie do śniadania, a ja przyjeżdżałem wcześnie rano z domu.Przez całe 5 lat nauki, wspólnie uczyliśmy się, wspólnie rozrabialiśmy, razem przeżywaliśmy nasze pierwsze miłości. Po maturze, pomimo tego że mieszkaliśmy daleko od siebie, odwiedzaliśmy siebie. A od czasu zamieszkania Janusza w Nowym Sączu, spędzaliśmy z sobą co najmniej tydzień urlopu. Wiedzieliśmy wszystko o naszych dzieciach i wnukach, a nasze żony, też się z sobą zaprzyjaźniły. Planowaliśmy spotkać się weekendowo w tym roku, bo ostatnio widzieliśmy się pięć lat temu. No cóż, człowiek planuje.......
Przed Świętami Wielkanocnymi, "spadła" na mnie wiadomość o tym, że Janusz od 15.03 jest w śpiączce, a lekarze nie dają szans na powrót do życia......wierzyłem że to nieprawda, przecież były przypadki wybudzenia po kilkuletnich okresach śpiączki. Niestety jemu się nie udało. Będzie mi Cię przyjacielu bardzo brakowało......
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz